Przed urlopem w hoteliku odwiedziło nas sporo przeróżnych gości . Wpadło kilka „nowych” czworonogów, psiaki, znane nam z kursów i konsultacji, a także dobrze znani nam i lubiani „klienci” 😉
Najpierw zawitał Wafel z uśmiechem od ucha do ucha 😉 Z Goldenem znamy się z kursu i konsultacji, ma chłopak charakterek 😛 W związku z tym nasz „Gangster”, otrzymał przydomek mafijny „Wafelo” 😛 Okazało się jednak, że w hotelikowych, czytelnych zasadach Wafel całkiem nieźle się odnalazł 🙂 Uruchomiliśmy też wafelowego nochala, co chłopakowi sprawiało ogromnie dużo radości. Wieczorami zrelaksowany Wafel uprawiał psią jogę, wyginając się na plecach w każdą stronę świata 😀
Mieliśmy również nowych gości. Na krótką wizytę wpadła Fredzia, którą nazywaliśmy „królową Alfredą” ze względu na złotą poduchę, na której wypoczywała 🙂
Odwiedziły nas także nasze ulubione bullki – Miodzia i Patton. Patton, jak i poprzednio robił nam mały remont i wszystko przestawiał, jedząc z Konga Wobblera 😉 Chłopak ma tak dużą motywację na jedzenie, że wręcz rzucał na prawo i lewo Kongiem – trzeba było się chować 😛 Miodzia za to, jak to Miodzia, roztaczała słodycz na prawo i lewo. Dziewczyna jest do tego naprawdę przepiękna, nawet osoby, które nie są wielbicielami tej rasy, zachwycali się wyjątkową urodą Miodki 🙂
Jeden z weekendów upłynął nam również pod znakiem labków. Najpierw do hotelikowego stadka dołączył biszkopt Boczek, którego polubiliśmy od pierwszego wejrzenia. Następnie ekipę zasilił czarny jak węgiel Burbon. Burbi spędził z nami w wakacje prawie 2 tygodnie, więc znaliśmy już dobrze tego ancymona 😉 Po weekendzie w gronie 3 labów mamy jeden wniosek – im więcej labów, tym lepiej 😀 Oczywiście i Burbiemu i Boczkowi czasem „szajba” odwalała na spacerach i trzeba było chłopaków stopować w ich labowych szaleństwach, ale generalnie charaktery mają naprawdę świetne, a motywację na jedzenie wyssały z mlekiem matki. Chłodny jesienny wieczór nie doskwiera tak bardzo kiedy jest spędzony wspólnie z trzeba labkami, które drzemią u Twych stóp 😉 Zdecydowanie laby mają dwie właściwości – produkują ciepło i działają antydepresyjnie 😀
Przez tydzień gościliśmy również suczkę znaną nam z konsultacji, o pięknym imieniu – Leila 🙂 Mama Leili to ponoć Podhalanka. Na próżno jednak próbowaliśmy odnaleźć podhalańską krew w naszym gościu, nie widać jej było ani w charakterze, ani w urodzie 😉 Leila to ewidentnie miksik malamutki lub innego „pierwotniaka”. Ekspresyjność to jej drugie imię, emocje pokazuje całą sobą, wracając po wyjściu do drugiego pokoju na 30 sekund, byliśmy witani jak po 2 tygodniowej rozłące 😀 Również w zabawie Leila szalała intensywnie, szczególnie do gustu przypadła jej nasza „przybrana” Sońka 😉 Dziewczyny na przemian się zagryzały 😀
Najdłużej była jednak z nami mała Szila – przecudowna maltanka. Białaska to słodycz sama w sobie. Do tego Szila ma naprawdę fajny charakter, kto nie jest wielbicielem małych ras, niech pozna tę maltankę, a zaraz zmieni zdanie. Szilka to taki psiak do tańca i różańca, odnajduje się w każdej sytuacji. W domu nie gardziła wypoczynkiem na kolanach, na spacerach pokonywała przeszkody z trawy jak zawodowiec 😛
Takie jest nasze życie hotelikowe. Jest tłocznie, radośnie i kolorowo 🙂 Zapraszamy do galerii, poznajcie naszych ostatnich gości 🙂