Kilka razy wspominaliśmy o tym, jak wielką zaletą prowadzenia hoteliku jest możliwość poznawania psiaków różnych ras, szczególnie ze względu na nasz drugi obszar pracy, jakim są szkolenia i terapia behawioralna.
„Corgiaki” znaliśmy, ale głównie to były krótkie, przypadkowe znajomości na spacerach, nigdy dłużej nie mieliśmy do czynienia z tą rasą. Z opisów wiedzieliśmy, że to rodzinne, przyjacielskie psiaki, chętne do zabawy, łagodne i umiarkowanie aktywne. Po tygodniu spędzonym z Fredem – przedstawicielem rasy Welsh Corgi Pemroke – podpisujemy się pod tym rękoma i nogami 😀
Freduch to cudak pierwszej klasy, który kupił nas i praktycznie każdego, kto miał przyjemność go poznać podczas jego wakacji w hoteliku. Pomijając urzekające walory estetyczne i przekomiczne zachowania, psiak ma po prostu cudowny charakter, dokładnie taki jak z opisu. Fredek to młody samiec, energiczny, ale umiarkowanie – wręcz na idealnym poziomie 😉
Mimo krótkich łapek i „niskiego zawieszenia”, na spacerach zadziwiał nas swoimi sprintami, zwrotnością i szczególnym umiłowaniem do skoków w wysokiej trawie. Prowokował gonitwy i jak na „pasącego” psiaka przystało, uwielbiał przy tym chwytać uciekającego przeciwnika za nogi 🙂 W domu najczęściej organizował zapasy w parterze, stosując kontrowersyjną, aczkolwiek skuteczną technikę podgryzania za uszy 😛 Kiedy brakowało chętnych do zabawy, Fred potrafił „ożywić” konga, którego sobie sam podrzucał, turlał, kopał, mordował, a czasem nawet żonglował nim, leżąc na plecach 😛
Jednakże mimo młodego wieku, Freduch nie był non stop nakręcony i kiedy się już wybawił, uwielbiał wypoczywać w najróżniejszych pozycjach – na żabę, na boczku, na plecach, synchronicznie z Dragonem, a nawet na kolanach w zwisie, udając nietoperza 😀
Wracając do talentów naszego gościa, na koniec spaceru, przed samym wskoczeniem do auta, podobnie jak nasz labrador Dragon, preferował chłodzeni brzucha w błocie lub w kałuży… Nadal jednak nie potrafimy wytłumaczyć, jak to się działo, że wsiadał do auta z utytłanym, czarnym brzuchem, a jak wysiadał po 10 minutach jazdy, podwozie było śnieżnobiałe 😛 Magia?! Całkiem możliwe, bo Freduch to taki David Copperfield wśród czworonogów, bo kto inny umie przebywać jednocześnie w trzech pomieszczeniach? Głowa w łazience, tułów w przedpokoju, a zadek w pokoju – takie sztuczki zna tylko nasz przedługaśny Fredek 😛
I te uszy! Czasami tylko one wystawały nad stolikiem, kiedy Fred kamuflował się podczas naszych posiłków, wierząc z pełnym przekonaniem, że niezauważalnie namierza cel, który lada moment może wypaść z naszych talerzy na podłogę 😉
Jakbyśmy mieli w skrócie podsumować Freda, to jest to po prostu urodzony optymista 😀 Wszystko mu się podoba, wszystko mu pasuje, z wszystkimi się dogada, do wszystkiego się dostosuje, wszystko będzie dobrze 🙂
Zapraszamy do galerii, poznajcie Fredka, tylko ostrzegamy, że na pewno Wasze serca też skradnie 😀