Cudowne trzy, a duchem cztery zespoły na ostatnich zajęciach Kursu Posłuszeństwa w minioną środę…
Oferowanie, sztuczkowanie, rozgrzewanie, rozciąganie, a potem radość, duma, uśmiechy, ale i bez łez wzruszenia się nie obyło 


Dziewczyny, nie wiem, kiedy to zleciało, bo w takim towarzystwie czas pędzi jak szalony. Z drugiej strony, jak widzę, jakich postępów dokonałyście – w byciu lepszymi przewodnikami, w budowaniu relacji i motywacji – to wydaje mi się, że minęły już miesiące, a nie tygodnie… 

Ksero, Nero, Gordon i Frania – grupa marzeń – świetne psy, świetni przewodnicy, 100 % zaangażowania i widać efekty
Życzę sobie więcej takich grup 






Wam za to życzę, abyście nigdy nie wątpiły w siebie! Rozwijajcie się dalej, doceniajcie swoich czworonożnych towarzyszy (i siebie – nic samo się nie zrobiło, to Wasza zasługa!!), dostrzegajcie małe sukcesy!
Nie spoczywajcie na laurach, ale jednocześnie nie gubcie tego, co najważniejsze – cieszcie się zwykłym „byciem” z Waszymi kochanymi psami 


Jestem z Was wszystkich bardzo, bardzo dumna i dziękuję za wszystko… ale nie żegnam się, bo wiem, że koniec kursu, nie oznacza końca relacji i nie raz się spotkamy na szkoleniowej czy hotelikowej ścieżce 
