Nie wiem, czy mogę polecić szkołę PSY i MY z Łodzi i ich psie przedszkole. Po kilku lekcjach mój kochany szczeniaczek przestał spać ze mną w łóżku i coraz rzadziej na mnie skacze 😭 Nie rzuca się na jedzenie, nie ciągnie na smyczy, nie podchodzi do każdego na ulicy, nie zjada śmieci z trawnika. Już nie poznaję mojego papisia. Naprawdę, na psim przedszkolu szczeniaki tak się bały Ani, że robiły wszystko, co ona im kazała. Abra kadabra to czary i magia, sekretem jest przepis na Ani wzrok i głos 🤫 I ciągle te uwagi – a to karm psa tak, a to kup taką smycz, a to mów do niego w taki sposób… Chyba ja najlepiej wiem, jak mam mówić do mojego psa, nie? Zresztą edukację mam już za sobą i nie chce mi się uczyć niczego nowego. A smycz kupię se taką, jaka będzie mi się podobała 😛 Jak masz jakieś pytanie, to Ania oddzwania do Ciebie tego samego dnia. Pfffyyy, chociaż by poudawała, że się zastanowiła nad Twoim problemem. A nie…, dobrymi radami sypie jak z rękawa. Widać przecież, że jest kobietą, więc na czym ona może się znać? 🤦♀️ Na spacerach z Bezą wszyscy nas zaczepiają i pytają „Gdzie Pani szkoliła tego psa?!” 😱 To bardzo uciążliwe. Na domiar złego na kursy do PSY i MY trzeba zapisywać się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem! Nie, jednak nie polecam. Stanowczo odradzam. Proszę tam się nie zgłaszać! 🤪